Brenna Yovanoff "Wyśnione miejsca"

Tytuł oryginału: "Places No One Knows"
Wydawnictwo : Moondrive

Są dwie Waverly. Pierwsza: ma nieskazitelny wygląd, popularnych przyjaciół, najlepsze oceny w szkole i świetne wyniki w sporcie. Druga: to tajemnicza dziewczyna, która zagłusza myśli bieganiem do utraty tchu. W nocy zastanawia się , jak wyglądałoby jej życie, gdyby zrzuciła maskę, którą nosi za dnia. Jest dwóch Marshallów. Pierwszy: bad boy, który nadużywa alkoholu, ryzykując wydalenie ze szkoły. Nie ma to dla niego znaczenia - w końcu jest nikim. Drugi: ten, który czuje więcej, niż przyznaje sam przed sobą. Zmaga się z ciężarem, o którym inni nie wiedzą. Waverly i Marshall spotykają się.. we śnie. Tam oboje mogą być sobą, a dotyk wydaje się równie prawdziwy jak na jawie. Czy odważa się swoje wyśnione miejsca zamienić na rzeczywistość?



Książkę pożyczyłam od mojej przyjaciółki, ponieważ zakochałam się w okładce. Jest naprawdę śliczna. Spodobał mi się też motyw książki - spotykanie się dwójki ludzi we śnie. Pierwsze strony szły topornie, ponieważ po przeczytanie "Wszystkich jasnych miejsc", ta książka stała się dla mnie jak wszystkie. Zawsze miłość między dwojgiem ludzi i zawsze jedno z nich jest jak nie z tego świata. Z czasem znalazłam kolejne powiązanie, autorki przypominają nam o istnieniu Virginii Woolf. Książka liczy 356 stron opowieści. Rozdziały są podzielone na tytuły oraz na osoby, które prowadzą narrację. Raz poznajemy świat z perspektywy Waverly, raz Marshalla. 
Jak mówiłam na początku, zaczęłam tą książkę zaraz po przeczytaniu "Wszystkich jasnych miejsc", trochę mnie odrzuciła postać Waverly. Swoją mądrością i odstępstwami od innych przypominała mi Fincha. Poczułam jakbym miała do czynienia z taką typową książką dla nastolatek, jakby wszystkie historie były takie same. 

Waverly poznajemy w momencie, gdy jej najlepsza przyjaciółka Maribeth chce zostać "królową szkoły". Nasza główna bohaterka - wzorowa uczennica, która ma mnóstwo dodatkowych zajęć, same dobre oceny, materiał przerobiony o kilka tematów do przodu - jako córka psycholożki i speca od marketingu pomaga swojej przyjaciółce z manipulacją ludźmi oraz robieniem dobrego wrażenia. Całe jej życie, odkąd zgodziła się na plan wstąpienia do szkolnej elity, zostało podporządkowane tym, co kto pomyśli. Waverly stara się być twardą, zamkniętą skałą, która nie okazuje słabości i najprościej w świecie jest idealna. Jednak ma swoje słabości, nie może spać. Morduje się każdej nocy i szuka wszystkich sposób, żeby usnąć. Kiedy w końcu jej się udaje, przenosi się w różne miejsca. A wszystkie te miejsca są z Marshallem.
... żeby znaleźć kogoś, kto naprawdę cię rozumie, trzeba mieć farta, ale potem wszystko zależy od ciebie. Jeśli pokazujesz ludziom, że są dla ciebie ważni, zapamiętają to.
Marshall - bad boy inny niż wszyscy. Przyzwyczaiłam się, że bad boyem są zwyczajnie dupki, palą, piją, zrywają się ze szkoły i jedna są popularni. Marshall jest tak jakby "marginesem społecznym". Nie jest to chłopak, z którym każda laska w szkole chce być. Jest to chłopak, który dla wszystkich jest nikim - dla osób ze szkoły, dla rodziny, dla siebie samego. Ćpa, pali, pije, ponieważ chce zapomnieć o tym wszystkim, co dzieje się w domu, o tych wszystkich kłótniach rodzinnych. O tym, że jego brat ma gdzieś ich rodzinę. 
Ani Waverly ani Marshall nie znają odpowiedzi na to, czemu spotykają się wieczorem. Obydwoje pamiętają wszystkie wspomnienia związane z ich spotkaniami, jednak nie okazują tego na codzień. Waverly nie może się pokazać z Marshallem, zniszczyło by to jej oraz Maribeth reputację. Jej przyjaciółka za żadne skarby by na to nie pozwoliła. Zbyt długo pracowała na swoją pozycję. Przez to Waverly bardzo długo mnie irytowała, wręcz przez całą książkę. Nie umiała publicznie okazać uczucia Marshallowi, zdawało by się, że dla niej ważniejsze jest to, co o niej pomyślą w szkole niż posiadanie tej ukochanej osoby przy swoim boku.
Przy niej czuje, że życie może być lepsze. Sprawia, że chcę być odważniejszy. Staram się być szczery, kiedy jestem z nią. Staram się być prawdziwy. Liczy się, ze bez niej nigdy nie będę tak dobry.
Historia Waverly i Marshalla nie jest typową historią miłosną. Mało kto poznaje się w śnie. Mamy tu do czynienia z przedstawieniem zupełnie dwóch, prawie że, nie pasujących do siebie osób i to jest piękne w tej książce. Pokazuje jak dzięki drugiej osobie zmieniamy spojrzenie na pewne rzeczy. 

Prawo doskonałości. Wrażenie, jakie wywołujemy, jest odwrotnie proporcjonalne do tego, co ludzie wiedzą na nasz temat.
Zakończenie książki mnie nie zaskoczyło, wręcz tylko czekałam aż tak w końcu się stanie. 
Książka jest napisana w prosty sposób, przyjemna w czytaniu. Nie znajdziemy tu jakiś skomplikowanych zdań tasiemców ani nie będziemy mieć chwil podczas których nie wiemy, co czytamy. 
Według mnie jest to typowa książka na "odmóżdżenie" - lekka, bardzo nie wciąga, nie mamy po niej czytelniczego kaca. Jest przyjemna, historia ciekawa, a główna bohaterka irytująca. 


Udostępnij ten post

1 komentarz :

  1. Zgadzam się, że bohaterka była irytująca.. Mi się ta książka nie podobała i po jej przeczytaniu ciężko mi było sięgnąć po inną.. ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń