Jennifer Niven "Wszystkie jasne miejsca"



Tytuł oryginału: All the Bright Places
Wydawnictwo: Bukowy Las
Theodore FINCH codziennie rozmyśla nad różnymi sposobami pozbawienia się życia, a jednocześnie nieustannie szuka czegoś, co pozwoliłoby mu pozostać na tym świecie.     VIOLET Markey żyje przyszłością i odlicza dni do zakończenia szkoły Marzy o ucieczce z małego miasteczka w Indianie i od rozpaczy po śmierci siostry. KIEDY Finch i Violet spotykają się na szczycie szkolnej wieży, sześć pięter nad ziemią, nie do końca wiadomo, kto komu ratuje życie. A gdy ta zaskakująca para zaczyna pracować razem nad projektem geograficznym, by odkryć "cuda" ich droga Indiany, ruszają - jak to określa Finch - tam, gdzie poprowadzi ich droga: w miejsca maleńkie, dziwaczne, piękne, brzydkie i zaskakujące. Zupełnie jak życie. Wkrótce tylko przy Violet Finch może być sobą - śmiałym, zabawnym chłopakiem, który wcale nie jest takim wariatem, za jakiego go uważają. I tylko przy Finchu Violet zapomina o odliczaniu dni, a zaczyna je przeżywać. Uczy się żyć od chłopaka, który pragnie umrzeć.


Książkę dostałam od mojej przyjaciółki, gdy poprosiłam ją o kilka książek z ładnymi okładkami. Zdjęcia na instagrama same się nie zrobią, a nie każda książka przykuje uwagę. Jednak nie wzięłam ich tylko do zdjęć, postanowiłam wszystkie je przeczytać, zaczęły się ferie, więc czemu nie? Szczerze, nawet nie czytałam, co było z tyłu książki. Dostałam rekomendacje od mojej przyjaciółki, więc złapałam za nią jako pierwszą. Okładkę ma bardzo ładną. Mała para ludzików trzymająca się za ręce rozczuliła mnie.
Ledwo otworzyłam książkę, nawet nie skończyłam pierwszego rozdziału, a roześmiałam się już z 2, może 3 razy (gdybym ja to dokładnie pamiętała). Główny bohater złapał mnie za serce od pierwszej linijki. Można powiedzieć, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Z każdym słowem, zdaniem, wersem Finch rozkochał mnie w sobie. Jego spojrzenie na świat i sposób myślenia jest mi bliski. 
[...] odczuwanie przykrości to strata czasu. Trzeba tak przeżywać życie, żeby nie musieć za nic przepraszać. Najłatwiej jest od początku postępować właściwie, wtedy nie ma czego się wstydzić i za co przepraszać. 
W Finchu najbardziej podobała mi się jego zmienność, ta lekkość w przechodzeniu z Fincha Anglika na Fincha Łobuza czy Fincha Bezdomnego. Nie można było przewidzieć, co nowego wymyśli, jaką postać przybierze. Jego dzieciństwo nie należało do łatwych. Ojciec zostawił jego matkę samą wraz z jego 2 siostrami, po czym wyprowadził się do młodszej kobiety, z którą wychowywał syna. W przeszłości znęcał się niejednokrotnie nad członkami swojej rodziny. Można by stwierdzić, że to właśnie tu zaczynają się jego problemy psychiczne, jednak on ma odmienne zdanie. 
Cały czas nawijam, powoli jednak tracę natchnienie. Po pierwsze, chce mi się siku, więc zaczynam się wiercić niespokojnie (uwaga na później: zanim postanowisz odebrać sobie życie, nie zapomnij skorzystać z toalety). 
Violet druga główna bohaterka straciła w wypadku siostrę. Jej życie polega jedynie na odliczaniu. Jest dobrze wykreowaną postacią, jej odczucia, moim zdaniem, są adekwatne do sytuacji, jednak nie porwała mojego serca tak jak Finch. To on uczy ją żyć, uczy jak dostrzegać piękno, tam, gdzie naprawdę trudno o nie oraz jak przeżywać każdy dzień. Pokazuje jak bardzo nieprzewidywalne jest życie. Dziewczyna była w rozpaczy po śmierci siostry, Finch ją z tego uratował, jednak brakowało mi w jej postaci czegoś. Brakowało mi tego życia, które skrywał w sobie chłopak.
To, że umarli, nie znaczy, że muszą być dla nas zupełnie martwi. 
Książka porusza ważne i bardzo współczesne treści. Problemy psychiczne u nastolatków są coraz częściej odkrywane na światło dzienne. Lektura wprowadza nas w typowy świat liceum, gdzie gdy się jest "wariatem", inni mogą zniszczyć ci życie. Moim zdaniem, uczy życia.
Theodor Finch nie tylko nauczył żyć Violet, ale przypomniał również mi, co jest ważne. 

Książkę się czyta naprawdę miło i dość szybko. Zdania są zrozumiałe, odwoływania do innych autor, zachęcają do dalszego odkrywania świata literatury. Chętnie sięgnę po inną pozycję Niven, ponieważ jest staranna w swojej pracy, a jej styl wypowiedzi podchodzi pod moje gusta. 
- Idealny dzień. Od rana do nocy. Kiedy nie dzieje się nic okropnego, smutnego ani zwyczajnego. Uważasz, że to możliwe? 


Ta książka mnie porwała do dna, może nie doprowadziła do łez, jednak dała dużo do myślenia. Wprowadziła chwilę "depresji" w moim życiu. Pod koniec, co prawda trochę mi się dłużyła, jednak sięgnę po nią z przyjemnością zapewne nie raz. 






Udostępnij ten post

1 komentarz :