Ilona Maria Hilliges "Boginka"

Wydawnictwo: Świat Książki
Tytuł oryginału: Die kleine Göttin
Data wydania: 11 czerwca 2014

Wiktorii śni się wciąż ten sam koszmar: dwoje ludzi na bezdrożach Afryki, przed nimi przepaść, a w jej mrocznej czeluści czyha śmierć… A przecież Wiktoria nic nie wie o Afryce, która w jej rodzinnym domu zawsze była tematem tabu. Dopiero po śmierci matki dowiaduje się, że ma ciotkę, która mieszka w Afryce. Wyrusza więc w podróż na daleki kontynent. W Nigerii trafia na trop mrocznej tajemnicy rodzinnej – tajemnicy, dzięki której odnajdzie utraconą cząstkę siebie i nauczy się patrzeć na świat zupełnie innymi oczami.




Pierwsze co mi przyszło na myśl, kiedy wzięłam w swoje ręce tą książkę, była to Afryka. Banalne, nieprawdaż? Moja fantazja podróżowała już po tym egzotycznym kontynencie, przemierzałam stepy i pustynie przy żarze z nieba i wyobrażałam sobie czarnoskórą kobietę - boginkę. Miła odmiana, myślałam wkładając ją do koszyka. Teraz ją oglądam dokładniej. Ciepłe kolory powodują, że robi się od razu cieplej. Czuję ten gorąc wokół mnie. Przyglądam się dużej żyrafie, która poświęca mi uwagę. Ona kusi mnie bym otworzyła książkę, przysięgam! Twarda oprawa jest czasem miłą (mam nadzieje, że nie aż tak cięższą) odmianą. Do przebrnięcia 383 strony - 10 rozdziałów, nazwanych według upodobania autorki oraz prolog. Napisy uwzględniające numery rozdziałów mają po boczkach małe słoneczka stworzone ze szlaczków. Oby zawartość książki była tak gorąca jak jest jej oprawa. 
"Boginka" to historia przeszłości jak i odkrywaniu samego siebie przez Niemkę - Wiktorię. Chcąc dowiedzieć się prawdy o figurce, którą odkryła na strychu, oraz rozjaśnić tajemnicę swojego pochodzenia, decyduje się na wycieczkę do Kabelok w Nigerii. Z powodzeniem odnajduje tam odpowiedzi na dręczące ją pytania. 
Och, Ino, taka już jest natura człowieka, że pragnie on być kimś niezwykłym. W tym akurat nie ma nic zdrożnego. Uważam tylko, że to ryzykowne, jeśli człowiek nie potrafi przyznać nawet przed samym sobą, że była to tylko dobrze przez niego odegrana rola. 
Przyznam szczerze, że były momenty, kiedy książka ta mnie męczyła. Miałam wrażenie, iż nie dam rady jej przeczytać dalej. Historia sama w sobie wydaje mi się ciekawa, zakończenie nawet mnie trochę zaskoczyło, jednak przez większość czasu odczuwałam iż czytam poradnik o oczyszczeniu duchowym oraz odnajdywaniu swojej drogi w życiu! Ogromnie dużo informacji było stłoczonych w krótkim czasie i nie byłam czasem pewna, czy czytać dalej, czy może powinnam odłożyć książkę i przemyśleć nowo nabytą wiedzę. Poznajemy takie tajemnice jak istnienie i znaczenie Pięciu Matek, jedności i uzupełniania się świata oraz przeszłość przodków Wiktorii. 
Ścieżki życia rzadko wiodą prosto przed siebie, niejednokrotnie kluczą, obfitują w zakręty. Niekiedy trzeba stać się całkiem innym człowiekiem, aby powrócić potem do poprzedniej osobowości. Podobnie było ze mną. Rozpoznać samego siebie, umieć spojrzeć na siebie obiektywnie, szczerze - to jedno z najtrudniejszych zadań, jakie można postawić przed sobą. 
Podoba mi się obraz Afryki, jaki został tu przedstawiony. Często jest przedstawiana w bardzo raniący (jak dla mnie) ten kontynent sposób. Spotykamy tu postacie, które są dumne ze swojego pochodzenia oraz szczęśliwe (nawet czasem bardziej od nas samych). 
Książka jest ciekawa, ale zmusza jednak do nadążania za natłokiem wydarzeń oraz przyswajaniem informacji. Nie odpoczniemy przy niej! 
Zazdrość to pragnienie, które pobłądziło i szuka dla siebie schronienia u kogoś innego, tam, gdzie nie jest jego miejsce. 
Książka napisana jest w sposób prosty. Nie znajdziemy tutaj archaizmów ani słów, których znaczenia nie będzie znać "zwykły" człowiek. Pojawiają się tutaj rozbudowane zdania, długie jak stonoga, lecz nie uprzykrzają tak życia. Za to robią to długie rozdziały. Miałam odczucie, że ta książka przez to mi się ciągnie i ciągnie, i skończyć się nie chce. 
Historia ciekawa, lecz nie wciągnęła mnie tak, jak się spodziewałam. Dłużyła mi się. Jednak sądzę, że warto ją przeczytać. Zmusza do jakiś refleksji nad swoim życiem, nad sobą i można wygrzebać ciekawe cytaty. Polecam, jeśli ktoś chce się trochę "wysilić" przy czytaniu. 
Prawda jest jak nasiona, które drzewo rzuca na ziemię, aby móc kontynuować swój rozwój. Jeśli gleba jest jeszcze zbyt twarda, nasiona nie mogą kiełkować. Dlatego drzewo gubi je jesienią, kiedy gleba staje się dostatecznie zbutwiała, a opadłe liście chronią wtedy nasiona. 


Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz