Elizabeth Miles "Furie"



Wydawnictwo: Amber
Tytuł oryginału: Fury
Data publikacji: 30.08.2011

Furie... Mityczne boginie zemsty. Nieubłagane, okrutne, bezlitosne. Przybywają na ziemię z ciemności podziemnego świata. A wtedy nic nie jest w stanie przebłagać ich gniewu...
W Ascension zaczęły się ferie. Pada śnieg, wszystko jest takie piękne i spokojne. No i szykują się odlotowe imprezy. Lecz nie wszyscy cieszą się ze świąt. Emily właśnie się zakochała, ale wcale nie jest szczęśliwa. Chase, jej kumpel z klasy, też ma swoje problemy - w domu i w szkole. I straszny sekret do ukrycia. Nagle w Ascension zjawiają się trzy dziewczyny - trzy piękne tajemnicze dziewczyny. Seksowne i niesamowite. Każdy chłopak traci dla nich głowę. Każda dziewczyna chciałaby wyglądać jak one. Chase i Emily też są nimi zafascynowani, zwłaszcza Chase. Dopóki nie odkryją, kim są trzy nieznajome i po co zjawiły się w Ascension. I co oznacza pozostawiany przez nie kwiat: przepiękny storczyk o płatkach w kolorze krwistej czerwieni... 



Wystarczy przeczytać opis i spojrzeć na okładkę, by wyczuć tajemnicę jaką skrywa ta książka. Rudowłosa kobieta o wyzywającym spojrzeniu, przyciągnęła mój wzrok niemal natychmiastowo, kiedy grzebałam w starcie książek z promocji. Nie zastanawiałam się nawet, czy brać ją czy nie. Spojrzenie tej kobiety mnie zmusiło. Cała książka ma 26 rozdziałów, 239 stron liter ciurkiem zapełnionych czcionką o rozmiarze 12, może 13. Autorka podzieliła to nierówno na 3 akty: pierwszemu nadała tytuł "Wniebowstąpienie lub Impreza w Ascension", drugiemu "Nieodwracalne lub Po imprezie", a trzeci "Gniew furii lub Skrucha", poprzedza je tajemniczy prolog. 
Książka wydaje się jak typowa historia dla nastolatek, kiedy zaczyna się ją czytać wydaje się, że zakończenie będzie oczywiste - takie jak zawsze.

Osoby, które interesują się mitologią, a zwłaszcza rzymską, na pewno przyciągnął tytuł - Furie. Są to boginie zemsty, utożsamiane często z eryniami z mitologii greckiej. Przybywają na Ziemię po to, by zemścić się na ludziach za ich niecne uczynki. Nie znają one ani słowa przepraszam, ani skruchy i zmiany człowieka. Są bezlitosne i okrutne oraz doskonale wiedzą, jak dopaść swoje ofiary. 
Tajemniczy prolog wprowadza nas w nastrój tej książki. Rozpoczęcie historii krótkim opisem próby samobójczej pewnej dziewczyny, której nie znamy nawet imienia, jest dość odważnym posunięciem. Krótkie zdania dotrzymują tempa akcji, a tajemniczość pobudza naszą ciekawość. Jednak gdy zaczynamy brnąć przez akt I, wszystko nagle wydaje się nam takie zwyczajne, jasne. Głównymi bohaterami są Emily i Chase. Dwójka nastolatków, których łączy ten sam wiek, liceum i grupka przyjaciół. Zarys postaci świetnie przedstawia zwykłych, a może i nie zwykłych - są jednymi z popularnych osób w szkole, licealistów i ich codzienne życie. Emily to dziewczyna żyjąca w lekkim cieniu jej najlepszej przyjaciółki - Gabby, która jest gwiazdą liceum oraz dziewczyną chłopaka, w którym nieszczęśliwie jest zakochana Emily, a Chase to najlepszy zawodnik futbolu oraz największy podrywacz. Można powiedzieć, że każdy z bohaterów jest schematowy. Witam w amerykańskim liceum, które wszyscy znacie! Wśród codzienności można dostrzec zagadkowe wydarzenia oraz trzy piękne dziewczyny. Autorka bardzo skrupulatnie karmi czytelnika informacjami o nich.

Pomysł na książkę jest naprawdę dobry, nowatorski. Nie spotkałam się dotąd z taką historią. Wprowadzenie trochę mitologii w szarą, amerykańską codzienność. Niestety, tutaj muszę zmartwić osoby zainteresowane mitologią, które chciały przeczytać tą książkę z tego powodu, mitologia jest tu tylko pobocznym wątkiem. Można by było go porównać do światła jednej małej świecy w pokoju pełnym światła, jest on prawie niedostrzegalny. Można powiedzieć też, że słabo rozwinięty.

Akcja toczy się dość żmudnie. Strony książki przerzuca się beznamiętnie, nie czuje się takiego dreszczyku emocji, jedynie czasem ciekawość trochę pchnie człowieka do przodu by się dowiedzieć, cóż takiego się przydarzy na sam koniec. Jednak z drugiej strony, nie czyta się jej aż tak źle, wręcz tak obojętnie. Jest to lekka lektura, idealna na odsapnięcie po ciężkim dniu by czymś zająć myśli.

Zakończenie książki mnie zaskoczyło pozytywnie. Prolog oraz dwa, powiedzmy trzy, ostatnie rozdziały były dla mnie czymś na plus tej książki. Można powiedzieć, że uratowały ją przed kompletną pomstą do nieba.


Nie można się tu doszukiwać kunsztownego języka czy też porównań homeryckich. Jest to książką napisana prostym językiem. Autorka zawzięcie chciała podkreślić wiek bohaterów ze względu na wprowadzenie slangu młodzieżowego, który raził mnie i zniechęcał.


Autorka miała naprawdę dobry pomysł, gdyby skupiła się na nim oraz nie zagłębiała się za bardzo w życie nastolatków, sądzę, że mielibyśmy do czynienia z naprawdę dobrą kupą roboty. Schematowe postacie nie przyciągnęły mojej sympatii. Z jednej strony rozumiałam ich położenie, bo przez niektóre rzeczy samej dane było mi przejść, jednak z drugiej nie mogłam znaleść czegoś głębszego w ich zarysie. Zabrakło mi tu więcej na temat furii. Z chęcią poczytałabym o nich więcej. Książka jest lekka, trochę specyficzna, jednak nadaje się na oderwanie się od codzienności. Nie można po niej spodziewać się wielkich emocji, nie ma w niej ani pasji ani ognia. Największy plus ma za okładkę, bo urzekła mnie od pierwszej chwili.

Piękne do bólu. Furie nie uwiodły mnie.


Udostępnij ten post

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz